To dawny znajomy, spotkany wśród uczestników wspomnianego, już 27. rajdu na trasie Ustka – Poddąbie (dla zaawansowanych szlak wiódł przez Rowy) – Stanisław Stachowiak z Piły. Jego ponad 50-letni pojazd został wyprodukowany w fabryce rowerów w Charkowie, której wyroby zdominowały swego czasu polski rynek rowerowy.
Prosperowała w latach 60 – 90 minionego wieku pod szyldem C.C.C.P., czyli byłego już ZSRR, którego nazwę tłumaczyliśmy też po swojemu: Cep Cepa Cepem Pogania. Wyjawia, że podczas odmalowywania tego roweru chciał zerwać szyld jego producenta, ale znajomy mu to odradził. Twierdził, że ten rower jest pamiątkowy i kultowy, a nawet prawie zabytkowy. Został wyprodukowany pod nazwą „Sputnik” w czasach słusznie minionych. Jest stalowy i ciężki zgodnie z ruską metryką „gniotsia nie łamiotsia”, ale od nowości służy jego właścicielowi. Co więcej, rower tej marki przeżywa obecnie swój renesans, co widać min. w internetowych ofertach rynkowych, gdzie w częściach lub całości kosztuje od 100 do ponad 1000 zł. A przyglądając się temu jednośladowi zauważymy jeszcze oryginalną torebkę na narzędzia i nalepki „Głos Pomorza oczywiście”.
I tak zaczyna się kolejny epizod, przywołujący wspomnienia I Ogólnopolskiego Rajdu Rowerowego Trasą „Zwiniętych Torów” pod patronatem „Głosu Pomorza”. Odbył się 5 sierpnia 1995 roku na ok. 70-kilometrowej trasie nasypami po rozgrabionych poniemieckich liniach kolejowych, wiodących z Ustki do Smołdzina i z powrotem. Tę trasę pokonało prawie pół setki cyklistów, także z udziałem autora. Tym łatwiej mu wypatrzeć teraz kilku innych uczestników tamtej wyprawy. Chcą wrócić na tamte dłuższe szlaki i reaktywowane wyprawy w ramach sierpniowych rajdów. Niektórzy czują się mocniejsi mimo upływu lat dzięki nowocześniejszym rowerom, także z elektrycznym wspomaganiem. Tegoroczny rajd właśnie ukazuje też duży postęp techniczny w rowerowych konstrukcjach w porównaniu z tymi sprzed kilku dziesięcioleci.
Nie brak też kolejnych epizodów, tyle że odsłaniających zaniedbania w infrastrukturze komunikacyjnej dla rowerzystów. Nie ma zachwytów nad stanem szlaku tegorocznego rajdu nadmorskiego, słychać wiele krytycznych uwag. A widząc i słuchając urzędniczych miglanców w binoklach na kształt bicykli, jak zachwalają swoje decyzje o wprowadzeniu sezonowej komunikacji autobusowej na nieremontowanych od wojny drogach do nadmorskich miejscowości, narastają wątpliwości: oni kpią, czy sami o drogę pytają?
Poza tym jak nie uciekać z miasta nad morze lub gdzie indziej, gdy na weekend zamyka się największy w centrum parking w celu obejścia święta biura, zwanego rocznicą magistratu? Gdzie na słupskim Starym Rynku cykliści mają parkować objuczone bagażami rowery?
Jeszcze zatrważające widoki tego, jak przebudowywana obecnie droga Słupsk – Ustka skłania rowerzystów do jazdy w sznurach samochodów. Strach się bać tego, co widuje się zza kierownicy auta czy roweru. Będzie nowa droga rowerowa ku morzu, widać jej zarysy na niwelowanym terenie, ale to kwestia przyszłego roku. Tymczasem dbajmy o to, ale liczby rowerowych wyjazdów nad morze i powrotów były zgodne. Nasi rowerowi znajomi, z którymi kiedyś przecieraliśmy nadmorskie szlaki, mają to mocno zakodowane.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?