Nieprzemakalne kurtki, wysokie buty, latarki i plecaki z prowiantem. Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Słupsku w piątek wieczorem wypełnił się ludźmi, którzy sprawiali wrażenie jakby zeszli dopiero co z górskiego szlaku. W górskie wędrówki nie chodzi się jednak w nocy, do plecaka nie przypina się też krzyża, a z sobą nie bierze się intencji.
Około 140 osób ze Słupska, okolicznych miejscowości, z Trójmiasta, a nawet z Londynu zebrało się w kościele na górce, aby chwilę po mszy świętej wyruszyć w którąś z trzech tras Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
Większość pątników wybrała drogę ze Słupska do Ustki, gdzie na ponad 40. kilometrowym dystansie pierwszą stacją był Słupsk, a kolejną niecałe 6 km dalej Niewierowo. Postoje wyznaczono też w Machowinie, gdzie zorganizowano czuwanie, przystrojono kościół i przygotowano gorącą herbatę. Również w Wytownie, gdzie uczestnicy EDK dotarli około godz. 1 w nocy. Na miejscu witał ich proboszcz, również z herbatą i co ważne otwartym na oścież kościołem. Kolejne stacje wyznaczono w Machowinku, Objazdzie, Bałamąteku, Poddąbiu, Orzechowie i w Ustce. Droga została tak zaplanowana, aby pątnicy odczuwali najpiękniejsze części regionu. Najpierw doliny Słupi i lasów, później uroków wysokiego brzegu i morza. Poszczególne stacje kontemplowano w ciszy, skupieniu i na podstawie specjalnie przygotowane na to wydarzenie rozważań.
- Droga wyszła pięknie, a pogoda tak naprawdę była każda - relacjonuje Wiktor Janusz, z komitetu organizacyjnego. - Od piękniej, księżycowej i gwiaździstej nocy po grad, wichurę i totalną zawieruchę. Momentami trzeba było się zastanawiać, jak to dalej pójdzie. Oczywiście kryzysy też były.
- Było ciężko - przyznaje pani Izabela. - To jedna z najtrudniejszych tras jak do tej pory, a w EDK biorę udział od czterech lat. Jeśli chodzi o stronę fizyczną, to nie ma chyba kawałka ciała, który by nie bolał. Duchowo, jest za to oczyszczenie. Trasa była wymagająca, ale podobno im ciężka intencja, tym trudniejsza droga.
Pątnicy szli prosząc o pokój na Ukrainie, o łaski dla rodzin, nawrócenie i zdrowie dla 7-letniego chłopca chorego na mukowiscydozę. Również w intencji małżeństwa, bliskich zmarłych, dialogu i wspólnoty chrześcijan. Najmłodsi mieli zaledwie 12 i 14 lat. Razem z opiekunami wyruszyli w krótszą drogę krzyżową o długości ponad 20 km. Czterdzieści kilometrów ze Słupska do Ustki za sobą ma za to 17-letni Szymon, dla którego udział w EDK to przedsionek do wstąpienia już za chwile w dorosłość.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?