Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy. Jako turysta - rowerzysta z Ustki do Słupska

Ireneusz Wojtkiewicz
Rondo na trasie szlaków rowerowych R10 i R13, gdzie często się widuje turystów - cyklistów
Rondo na trasie szlaków rowerowych R10 i R13, gdzie często się widuje turystów - cyklistów Ireneusz Wojtkiewicz
Wreszcie podpisano umowę na przebudowę ok. 14-kilometrowego odcinka drogi krajowej nr 21 Słupsk – Ustka, wzdłuż której powstanie dwukierunkowa trasa rowerowa. Bliski więc koniec obecnego traktu rowerowych desperatów. Nic, tylko klaskać i dziękować decydentom. Ale rok temu też hucznie i buńczucznie oraz bogobojnie otwarto nowo przebudowany ok. 12-kilometrowy odcinek drogi wojewódzkiej nr 203 Ustka - Zaleskie z międzynarodowymi szlakami rowerowymi. Objeżdżając je rowerem podczas pełni tegorocznego sezonu letniego odnoszę wrażenie, że to jednak niedokończona robota drogowa i nie tylko.

Udaję się tam pociągiem PKP Intercity, płacąc za przejazd i przewóz roweru razem 7,50 zł. Prawie darmo za wypad z miasta, w którym turystyczne atrakcje są w stanie budowlanego rozbabrania. Gdzie w kolejny weekend zamyka się największy parking śródmieścia celem urządzenia pod ratuszem jarmarcznej imprezy. Nic to, już po 20 minutach dojeżdżam do stacji Ustka Uroczysko, gdzie przesiadam na rower. Przede mną 32-kilometrowa droga do Słupska przez Wodnicę, Duninowo i Zaleskie. Po drodze wspomniany ok. 12-kilometrowy odcinek szlaków R10 i R13, o których więcej w ramce obok.

Szkoda, że droga pieszo – rowerowa, wiodąca przez ponad pół kilometra od stacji Ustka Uroczysko do skrzyżowania ulic Kościelniaka i Wilczej, nie dociera do ul. Darłowskiej, która jest w ciągu przebudowanej drogi wojewódzkiej nr 203. Kieruję się na nią w prawo ku Zaleskim, korzystając z trasy rowerowej – wygodnej, o równej nawierzchni bitumicznej, dobrze oznakowanej i oświetlonej lampami hybrydowymi w newralgicznych miejsca. W granicach miasta zachwaszczonej, dalej lepiej zadbanej. Podziwiam pomorski krajobraz, w którym pojawia się coraz więcej prądotwórczych wiatraków. Ruch turystów – rowerzystów i miejscowych cyklistów niemały, ale na całej długości ani jednej ławki, żadnego kosza na odpadki. Próżno szukać stacyjki rowerowej i drogowskazów do ciekawych miejsc, np. zabytków w Duninowie. Taka pustynia pod względem infrastruktury turystyczno – krajoznawczej. Krótko mówiąc, drogowcy zrobili co do nich należało, a gmina Ustka wykazuje się niczym.

Dojeżdżając do nowo zbudowanego ronda w Zaleskich zobaczymy znak końca drogi rowerowej z napisem: Uwaga! Ruch rowerowy na zasadach ogólnych na odc. 1 km. Ożywają wspomnienia rowerowych wypraw z ustczanami, kiedy przecieraliśmy urocze szlaki zwiniętych torów z poniemieckiej linii kolejowej Ustka – Sławno. Urywa się koło Złakowa koło Zaleskich, wiodąc równolegle do objeżdżanej obecnie trasy. Chce się tu wrócić, a tymczasem zjeżdżam z ronda w kierunku Starkowa. Ostrożnie, bo zjazd stromy z wybojami i bez poboczy, a rower się rozpędza do ponad 40 km/h. W Starkowie, gdzie prosperuje zagroda śledziowa, jak na bezrybiu – cicho, bezludnie i bezzapachowo.

Przez Krężołki, Krzemienicę i Swołowo pomykam do Bruskowa Małego i Dużego. Szosą, z kamizelką odblaskową na sobie, bo ruch samochodowy duży, a wielu kierowców jeździ dość swawolnie. Tak więc z duszą na ramieniu docieram do Bruskowa Małego i Dużego. Chodnikami tych wsi, pozarastanymi chwastami i krzakami, trudno chodzić, a co dopiero jeździć rowerem. Wiosną gmina Słupsk ogłosiła, że obie wsie będą miały nowo wybudowaną obwodnicę.

Do Słupska wracam jako turysta – rowerzysta. Bez uwag tylko do nowoczesnego pociągu marki Impuls – dość szybkiego, wygodnego, niedrogiego, nie przepełnionego, przystosowanego do przewozu 20 rowerów w trzech wagonach (4+8+8). Co innego słupski dworzec kolejowy, gdzie perony, schody poczekalnie i tunele są gorszym stanie niż w czasach kiedy tu bywałem jako urwis z kolejarskiej rodziny. Przybywa jednak powodów, bu tu wracać i dojeżdżać w stronę morza.

Warto wiedzieć

Droga rowerowa pomiędzy Ustką a Zaleskimi jest dość gęsto opatrzona charakterystycznymi znakami, których wcześniej nie widywano na przymorskich trasach turystycznych. To kwadratowe tabliczki pomarańczowego koloru z wizerunkiem roweru i wpisanymi w nie niebieskimi znakami z cyframi 10 i 13, obwiedzionymi żółtymi gwiazdkami. Pierwsza z cyfr to symbol znanej wśród rowerzystów międzynarodowej drogi R10, występującej też pod nazwą EuroVelo 10 albo Nadmorskiego Szlaku Hanzeatyckiego. Dla przypomnienia, R10 wiedzie wokół Bałtyku przez 9 krajów, długa na ok. 9 tys. km w sumie. Z kolei „trzynastka”, czyli R13 (EuroVelo 13), który anonsowaliśmy niespełna rok temu, to tzw. Szlak Żelaznej Kurtyny, wiodący od Morza Barentsa do Morza Czarnego przez 11 krajów na dystansie ok. 10 tys. km, to najdłuższy europejski szlak rowerowy. Jego fragment przebiega równolegle do polskiego odcinka R10 na dystansie ok. 600 km, w tym ok. 12- kilometrowego fragmentu wspomnianego szlaku Ustka - Zaleskie. Według innych źródeł szlak R13 łączy 3 morza i 20 państw, polski odcinek przebiega pomiędzy granicami z Obwodem Kalinigradzkim a Niemcami koło Świnoujścia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Felieton rowerowy. Jako turysta - rowerzysta z Ustki do Słupska - Ustka Nasze Miasto

Wróć na ustka.naszemiasto.pl Nasze Miasto