Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton rowerowy. Trasa wiodąca górą Klifu Dębińskiego

Ireneusz Wojtkiewicz [email protected]
Trasy wiodące górą Klifu Dębińskiego to atrakcyjne miejsca wypraw pieszych i rowerowych nad morze.
Trasy wiodące górą Klifu Dębińskiego to atrakcyjne miejsca wypraw pieszych i rowerowych nad morze. Ireneusz Wojtkiewicz
Kolarzy więcej niż grzybiarzy – oto pierwsze wrażenie z posezonowego, wczesnojesiennego wypadu nad morze. Zaskakujące, bo sam nieraz łączyłem kolarstwo z grzybobraniem w przymorskiej strefie, gdzie od dawna miałem obcykane, co i gdzie rośnie. Przyznam, że tym razem mam większe ciągoty do jazdy po klifach i dawania sobie w cztery litery już to dla poprawy kondycji fizycznej, jak również do zaspokojenia ciekawości tym, co sprawiły ostatnie sztormy.

Być może wszystkiemu są winni, jak zwykle, cykliści preferujący forsowną jazdę morskim brzegiem. Mam to już za sobą, doświadczony wraz z ustecką i słupską bracią rowerową, kiedy to przed 30 laty wynajdowaliśmy i wytyczaliśmy nadmorskie trasy turystyczne dla cyklistów miejscowych i przyjezdnych. No więc na stacyjce w Poddąbiu czynne są jeszcze pompa wodna i punkt obsługi technicznej rowerów oraz palenisko z opałem, więc jazda na zachód.

Do kładki nad wąwozem mamy już deptak z utwardzonej kamykami gruntówki, biegnącej obok czerwonego szlaku turystyki pieszej, o czym więcej w ramce obok. Plaże szerokie, ocalały przy nich nawet takie peerelowskie relikty jak ułożone z kamyków godło – orzeł bez korony i z dziobem skierowanym na wschód. W ogóle to dość ruchliwie tutaj jak na posezonowy okres, przemykają grupowe wyprawy rowerowe. Naturalne tarasy widokowe na Bałtyk, których przybyło po ostatnich sztormach, zapewniają takie widoki, że po diabła jechać nad Morze Śródziemne, gdzie parzą pożary i strzelają wulkany. Zachwyceni wszystkim co nasze doturlamy się się pod samą Ustkę.

Jest też druga, ale już całkiem nieładna strona tych nadbałtyckich wdzięków. Taka widziana zarówno z rowerowego siodełka, jak i zza kierownicy auta. Chodzi o powiatowe drogi dojazdowe nr 1115G na odcinku Bydlino – Wytowno oraz nr 1116G Machowinko – Poddąbie. Ta pierwsza to 8-kilometrowy koszmar drogowy, trwający od powojnia pomimo, że ruch tu się wzmógł bardzo mocno, bo przybyło nowych osiedli przydrożnych i końca tej rozbudowy wcale nie widać. Niewidocznych zakrętów co niemiara, wątłych drzew przydrożnych też mnóstwo, a utwardzonych poboczy i w ogóle takowych części jezdni mniej niż kot napłakał. Boję się powtórek tych nieszczęść, które na tej drodze wcześniej zastałem jako reporter „GP” i musiałem je opisać.

Tego samego się obawiam na drugiej wspomnianej drodze 4-kilometrowej, wiodącej nadmorskim lasem. Za wąska na dwa kierunki ruchu osobówek. Ba, nie da się zachować przepisowego odstępu jednego metra od wyprzedzanego roweru. Jak na urągowisko latem tę drogę włączono do komunikacji autobusowej. I to z autobusami o dużych gabarytach na drodze, bez zatok do wymijania. Ludzkie pojęcie przechodzi co się działo, słyszało i widziało. Ale pojawiła się taka oto refleksja o służebnej roli różnych instytucji dla dobra społeczeństwa. Co ważniejszego od działania dla dobra ogółu jest dla Lasów Państwowych, Urzędu Gminy Ustka, Starostwa Powiatowego i Zarządu Dróg Powiatowych w Słupsku? Czyż musi być tak, że każdy sobie kasę czyli niegdysiejszą rzepkę skrobie? Jakie trzeba mieć zasłony na oczach i tampony w uszach aby nie widzieć i nie słyszeć, co się wali w nadmorskim lesie i na drodze ku morzu?

Z takimi oto problemami docieram do słupskiego Zarządu Dróg Powiatowych, który włada ponad 700 kilometrami traktów tej kategorii. Niektórymi wiodą trasy pieszo – rowerowe, ale nie ku morzu. Dowiaduję się, opisywane drogi mają absolutny priorytet w programach przebudowy. Wymagają jeszcze pewnych uzgodnień, co najtrudniejsze jest z lasami, bo funkcjonują jak państwo w państwie. Czekam z nadzieją, że cztery litery to klif do przejechania, a nie coś innego do zdzielenia dla społecznego dobra.

Warto wiedzieć

Około 10-kilometrowy odcinek nadmorskiego, czerwonego szlaku turystycznego między Poddąbiem a Ustką to niełatwa, ale bardzo urokliwa trasa, którą lubią się poruszać piesi i rowerzyści. Nie jest typową trasą rowerową, taka biegnie równolegle bardziej w głębi lądu jako szlak zwiniętych torów po poniemieckiej linii kolejowej. To odcinek ponad 20 km Ustka – Rowy, objęty Międzynarodowym Szlakiem Hanzeatyckim EuroVelo10 czy też R10 jako międzynarodowa trasa rowerowa. Osobliwością tego obszaru jest także to, że można jeszcze korzystać z kilku innych, również równoległych dróg. Wiodą nadmorską plażą, przymorskim lasem, albo drogą powiatową Ustka – Objazda – niedawno wyremontowaną, ale dla rowerzystów wciąż niebezpieczną. Nic jednak bardziej frapującego w nadmorskim krajobrazie niż klifowe brzegi, rozciągające się na dwóch kilkukilometrowych docinkach między Ustką a Rowami. Najbardziej urzekający, tworzący naturalne tarasy widokowe jest Klif Dębiński w okolicach Dębiny i Poddąbia.

I tam widać największe parcie turystów pieszych i rowerowych bez względu na porę roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ustka.naszemiasto.pl Nasze Miasto