Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarosław Sellin: Jesteśmy państwem frontowym. Wojna toczy się za naszą wschodnią granicą od wielu lat

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Od 30 lat krąży dowcip, znany dość dobrze. Gdy pytają się kogoś z PSL-u, kto wygra wybory, on odpowiada, że nasz przyszły koalicjant. Ale to nie jest prawda. Proszę zwrócić uwagę, mamy ponad 30 lat niepodległości, a PSL zawsze zawierał koalicje albo z postkomunistami, albo z liberałami. Nigdy nie współpracował z prawicowym ugrupowaniem. Moim zdaniem trzeba z tego wyciągnąć wnioski i za bardzo się nie łudzić co do PSL-u.
Od 30 lat krąży dowcip, znany dość dobrze. Gdy pytają się kogoś z PSL-u, kto wygra wybory, on odpowiada, że nasz przyszły koalicjant. Ale to nie jest prawda. Proszę zwrócić uwagę, mamy ponad 30 lat niepodległości, a PSL zawsze zawierał koalicje albo z postkomunistami, albo z liberałami. Nigdy nie współpracował z prawicowym ugrupowaniem. Moim zdaniem trzeba z tego wyciągnąć wnioski i za bardzo się nie łudzić co do PSL-u.
Musimy motywować naszych zwolenników i tych, których jeszcze jesteśmy w stanie przekonać do tego, że jesteśmy w stanie wygrać wybory samodzielnie, jako Zjednoczona Prawica. Tak jak nam się udało dwa razy. My naprawdę wierzymy, że powtórzymy to w roku 2023 - mówi Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, poseł PiS.

Czy zmianę struktury właścicielskiej Muzeum Narodowego w Gdańsku można określić konstruktywnym kompromisem z dotychczasowym organizatorem - pomorskim samorządem?

Określiłbym to po prostu jako rozsądną decyzję, poprawiającą skutki pewnej zaszłości. W 1999 roku, kiedy dokonywano nowego podziału administracyjnego Polski, między różne szczeble władzy podzielono również instytucje kultury. Niewielką ich część zostawiono ministerstwu, inne przekazano marszałkom województw, starostom, prezydentom miast, wójtom. Z niezrozumiałych względów zdecydowano, że ministrowi kultury będą podlegać tylko trzy duże muzea narodowe, czyli te w Warszawie, Krakowie i Poznaniu. Łatwo jest się domyślić, dlaczego w tym zestawieniu były placówki warszawska i krakowska, kiedy się spojrzy na ich zbiory i wartość, jaką mają. Natomiast nikt mi nie wytłumaczył do tej pory, dlaczego w tym gronie było Muzeum Narodowe w Poznaniu, ale już nie te we Wrocławiu czy Gdańsku... Tym bardziej, że to właśnie w Gdańsku znajduje się jedno z czterech dzieł ruchomych w Polsce, o których wiedzę musi mieć każdy historyk na świecie - „Sąd Ostateczny” Memlinga. Pamiętajmy, że doszło kilka lat temu do pewnej korekty decyzji z roku 1999, bo sami marszałkowie zaczęli prosić ministerstwo o współprowadzenie tych najważniejszych, w swoich zasobach, muzeów. Tak było z Muzeum Narodowym w Gdańsku, to samo stało się z podobnymi placówkami we Wrocławiu i w Lublinie. Postanowiliśmy ten proces przekształceń własnościowych dokończyć. Dwa lata temu za zgodą marszałków przyjęliśmy całkowicie muzea narodowe we Wrocławiu i Lublinie. Uznałem, że ten proces powinien również dotyczyć Gdańska. Porozumiałem się w tej sprawie z marszałkiem pomorskim, używając tych argumentów, których teraz używam. Marszałek zgodził się, że Muzeum Narodowe w Gdańsku jest placówką o randze ponadregionalnej i jego organizatorem powinno być państwo polskie, powinien być minister kultury. Cieszę się, że te argumenty przyjął, że się porozumieliśmy, i że od 1 lutego jedynym organizatorem Muzeum Narodowego w Gdańsku będzie ministerstwo, tak jak jest to już w przypadku placówek w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Lublinie.

Czy są plany dotyczące rozwoju, zmian w funkcjonowaniu Muzeum Narodowego w Gdańsku?
Już w tym roku Muzeum Narodowe w Gdańsku będzie miało nieco większe pieniądze na swoje funkcjonowanie niż środki, które dotąd trafiały do niego ze wspólnego budżetu przekazywanego przez marszałka i ministra. Fundusze w budżecie krajowym są już zabezpieczone. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje dyrektora Muzeum Jacka Friedricha, który zresztą został powołany na to stanowisko na następne kilka lat. Moim zdaniem, wymogów inwestycyjnych jest całkiem sporo. Ważne, że będziemy dźwigać poszczególne wyzwania Muzeum Narodowego w Gdańsku siłami budżetu państwa polskiego.

ZOBACZ TEŻ: Pałac Kultury do góry nogami, czyli... obrazy Fangora w Gdańsku

Niedawno na jednej z aukcji wypłynął rapier króla Zygmunta III Wazy. Jesteśmy w stanie systemowo odzyskiwać dzieła sztuki, zabytki, utracone z polskich muzeów, kolekcji w przeszłości?
Ministerstwo dysponuje pełną dokumentacją 65 tys. dzieł sztuki utraconych, skradzionych z polskich muzeów, kolekcji w czasie II wojny światowej. Kiedy tylko znajdujemy dzieło z tego katalogu, np. w czasie aukcji, kładziemy naszą dokumentację na stole. Jesteśmy w stanie udowodnić w stu procentach, że dana rzecz została skradziona, a taką, pozyskaną nielegalnie, nie można handlować. Dzięki naszym skutecznym działaniom udało się w ostatnich latach kilkaset zaginionych obiektów odzyskać. Natomiast sprawa miecza polskiego króla Zygmunta III Wazy wymaga precyzji. Tego konkretnego obiektu nie ma w naszej bazie dzieł utraconych. Uczciwie należy przyznać - nie mamy pewności, sprawdzamy to, czy mamy do czynienia z przedmiotem ukradzionym, ze stratą wojenną. Założyć należy, że w czasie swojego, liczącego 500 lat istnienia, miecz ten mógł zostać podarowany, legalnie sprzedany. W takim wypadku właściciel miałby prawo tym przedmiotem handlować. Rozumiem oburzenie w tej sprawie, podejrzliwość w stosunku do Niemców w sprawach zaginionych dzieł sztuki jest uzasadniona, ale tu akurat wyroku nie należy ferować. To zupełnie inna kwestia niż np. obraz Kandinskiego.

Akwarela Kandinskiego została wystawiona przez jeden z niemieckich domów aukcyjnych, mimo protestów strony polskiej…
Obraz ten nie jest stratą wojenną. On został skradziony z Muzeum Narodowego w Warszawie w roku 1984. Dzieło Kandinskiego powinno do Polski wrócić, mamy w tej sprawie sto procent racji. Byliśmy skuteczni - w gruncie rzeczy zatrzymaliśmy proces sprzedaży tego obrazu, sprawa trafiła do sądu. Jestem przekonany, że wygramy proces. Nie ma żadnych przesłanek prawnych, żeby dowodzić, że to nie jest dzieło skradzione z warszawskiego Muzeum Narodowego.

Czy projekt zmian w sądownictwie zyska przychylność prezydenta Andrzeja Dudy?
Przekonujemy i Solidarną Polskę, i pana prezydenta, że zapisy projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym nie grożą kwestionowaniem statusu trzech tysięcy sędziów, których prezydent w ciągu już 8 lat swojej prezydentury powołał. Takie zagrożenie prezydent sygnalizował. Owszem, w tym projekcie dopuszczamy możliwość zgłoszenia wątpliwości co do niezawisłości, obiektywizmu sędziego, ale tylko w konkretnej sprawie, w której ma orzekać. Natomiast nie będzie możliwości podważenia statusu sędziego jako takiego. Taka jest istota ustawy, którą nasi negocjatorzy przedłożyli w Brukseli, która spotkała się z przychylnością Komisji Europejskiej i skutkowała sygnałem, że jeśli takie rozwiązanie zostanie przyjęte, to środki z KOP dla Polski nie będą blokowane. Szczerze mówiąc, nie mam stuprocentowej pewności, czy ta umowa zostanie przez Komisję Europejską dotrzymana.

Pamiętajmy, KE w tej sprawie zachowywała się politycznie, a nie prawnie. Była zresztą inspirowana przez polską opozycję, która oskarżała Polskę, że jest rzekomo krajem, który narusza praworządność. Zachęcała do używania tego argumentu do walki z polskim, prawicowym rządem i sygnalizowania Polakom, że pieniądze europejskie pojawią się dopiero wówczas, kiedy raczycie zmienić władzę w wyborach. Krótko mówiąc, w całej tej sprawie narracja była taka - dopóki PiS rządzi, nie będzie pieniędzy. Kiedy wróci do władzy obecna lewicowa czy liberalna opozycja, środki z KOP wpłyną. Swoją drogą to będzie wielki sprawdzian dla intencji KE, jeśli nowela ustawy o SN zostanie przyjęta.

Były głosy z Brukseli, że przedłużanie sporu nie jest dobre w obecnej sytuacji międzynarodowej...
Pojawiło się okienko możliwości z uwagi na zmianę sytuacji geopolitycznej, na wzrost znaczenia Polski w związku z wojną za naszą wschodnią granicą, która się toczy już od blisko roku. Staliśmy się hubem bezpieczeństwa dla całego regionu, wzmacniamy swój potencjał militarny. Być może część komisarzy europejskich dotąd nieprzychylnych wypłacaniu pieniędzy KOP, jednak uznała, że Polski tak jak dotychczas, traktować nie należy. Zachód już wie, że to Polska, przestrzegając przed Rosją, miała rację, a wielkie kraje unijne w tej sprawie się myliły. Dostrzega też, jak pomagamy Ukrainie: państwu, wojsku ukraińskiemu, ale też uchodźcom. Tutaj Komisja Europejska na wysokości zadania nie stanęła. Jest wstydem, że już prawie rok mamy ukraińskich uchodźców wojennych w kraju, w tak ogromnej skali, a pomoc z budżetu Unii Europejskiej wynosi 10 zł miesięcznie na jednego uchodźcę. Moim zdaniem te wszystkie czynniki mogą sprawić, że środki z KOP dla Polski zostaną odblokowane, choć pewności stuprocentowej nie mam.

Wielu ekspertów prognozuje rok bardzo ciężkich walk w Ukrainie. Czy Zachód utrzyma swoją solidarność we wsparciu Ukraińców?
Ja jestem optymistą. Według mnie na Zachodzie cały czas rośnie zrozumienie, że Ukrainie trzeba pomóc wygrać tę wojnę, mimo początkowych wątpliwości, czy w ogóle Ukraina przetrwa, czy Rosja „nie załatwi” tego w ciągu kilku tygodni. Pamiętamy oferty pomocy hełmów na początku tej wojny, o dostarczaniu tylko broni defensywnej… Dzisiaj poważnie mówi się o Leopardach dla Ukrainy. Mamy dziewięć pakietów sankcji zastosowanych wobec Rosji, które jednomyślnie zostały przyjęte przez wszystkie kraje Unii Europejskiej, a są jeszcze przecież sankcje amerykańskie, brytyjskie czy kanadyjskie. Systematyczna pomoc Ukrainie jest coraz mocniejsza - finansowa i militarna. Oczywiście - trzeba w tym wsparciu wytrwać. Państwa UE, które miały jeszcze do niedawna złudzenia co do Rosji, gdy widzą dziś brutalną, pełną zbrodni, bandytyzmu wojnę, którą rozpętała atakując swojego sąsiada, wiedzą już, że z Kremlem racjonalnej rozmowy nie może być. Wierzę, że w 2023 roku jest szansa na zwycięstwo Ukrainy.

ZOBACZ TEŻ:

Polska się zbroi i nie ma tu w obecnej sytuacji odwrotu, nawet jeśli koszty będą ogromne...
Jesteśmy państwem frontowym. Wojna toczy się za naszą wschodnią granicą od wielu lat, więc wymóg zbrojeń jest niepodważalny. Niektórzy mówią, że powinniśmy przyjąć rolę swego rodzaju Izraela w naszym regionie świata - powinniśmy mieć po prostu jedną z najsilniejszych, najsprawniejszych i najlepiej uzbrojonych armii w Europie. Do tego zmierzamy konsekwentnie - zarówno w kwestii liczebności wojska, która powinna dojść do 300 tys. żołnierzy w przyszłości - 250 tys. zawodowych i 50 tys. Wojsk Obrony Terytorialnej, jak i wyposażenia armii w najnowocześniejszy sprzęt, który systematycznie już kupujemy ze Stanów Zjednoczonych, Korei Południowej, ale również stawiając na własną produkcję. Ta, jak się okazało na wojnie w Ukrainie, jest bardzo dobra - zarówno jeśli chodzi o lekki sprzęt wojskowy, np. karabiny Grot, jak i cięższe - jak armatohaubice samobieżne Krab. Trzeba też oczywiście odtwarzać strukturę rozlokowania naszych wojsk na wschód od Wisły, która została zwinięta w czasach rządów Platformy. Doświadczenie Ukrainy z tej wojny uczy nas, że nie można planować działań wojennych w głębi własnego terytorium. Czyli, że wpuścimy Rosjan, a potem ich odepchniemy w ramach kontrofensywy, wraz z sojusznikami z NATO. W takim scenariuszu, owszem, jesteśmy w stanie odbić nasze terytoria, ale spójrzmy, co się dzieje z ludźmi, infrastrukturą, będącymi nawet przez krótki czas pod rosyjską okupacją. Mielibyśmy kolejne masakry, takie jak w Buczy, Irpieniu… Nie możemy do tego dopuścić, musimy wrócić do myślenia - ani piędzi ziemi nie oddajemy agresorowi.

Skoro mówimy o kosztach… Jest pan nauczycielem. Czy nie zabraknie środków dla tej niezwykle istotnej dla polskiego społeczeństwa grupy zawodowej?
Podwyżki dla nauczycieli są zaplanowane.

Pytanie, czy będą to satysfakcjonujące dla nich kwoty i czy będą, powiedzmy, pojawiały się sukcesywnie kolejne w następnych latach?
Już te podwyżki zaplanowane w budżecie na 2023 rok są istotne. Chcemy sytuację dotyczącą wynagrodzeń nauczycieli naprawiać w kolejnych latach. Taki jest plan. Oczywiście jeżeli Polacy nam nadal będą ufać, w co wierzę, i będziemy mogli rządzić dalej.

Czy w Trybunale Konstytucyjnym będzie w najbliższym czasie zmiana na stanowisku przewodniczącego? Julia Przyłębska przestanie kierować TK, czego domaga się m.in. sędzia Bogdan Święczkowski?
Mamy tu typowy spór prawników i są różne opinie na ten temat. Ja przyjmuję przede wszystkim ekspertyzę Rządowego Centrum Legislacji. Pani Julia Przyłębska, jako sędzia Trybunału Konstytucyjnego, została powołana na przewodniczącą TK w grudniu 2016 roku. W tym samym czasie trwały prace nad przepisami określającymi kadencyjność przewodniczącego TK na 6 lat, które weszły w życie w styczniu 2017 roku. Zatem uznać należy, wedle zasady, że prawo nie działa wstecz, że sześcioletnia kadencyjność dotyczyć będzie dopiero następcy Julii Przyłębskiej. Obecną przewodniczącą obowiązują przepisy sprzed zmiany - mówiące o tym, że przewodniczący TK pozostaje na stanowisku do czasu wygaśnięcia mandatu sędziego Trybunału. Julii Przyłębskiej ten mandat wygasa w grudniu 2024 roku. Zatem jeszcze dwa lata będzie przewodniczącą. Co ciekawe, Rzecznik Praw Obywatelskich zajął podobne stanowisko.

ZOBACZ TEŻ: Jarosław Sellin: niepokorność i antykomunistyczna postawa Trójmiasta bierze się ze zbitki dwóch żywiołów. W tym kaszubskiego

Mówił pan w rozmowie z Radiem Zet o kwestii cen paliw na stacjach Orlenu, że to „sztuczne pompowanie tematu” przez opozycję. Niemniej obserwowaliśmy konferencje polityków PiS-u w tej sprawie, którzy tłumaczyli, jak to wygląda z waszego punktu widzenia...
Opozycja rozpaczliwie próbując udowodnić, że my źle rządzimy, czeka na katastrofę. Tak było z węglem, gdy przez 2, 3 miesiące kasandrycznie zapowiadała brak opału, że Polacy będą marznąć zimą. Poradziliśmy sobie z węglem. Sprowadziliśmy go, ograniczyliśmy limity cenowe, prawie 3 tys. gmin podpisało umowy na dostawy do mieszkańców. Problem został rozwiązany, węgla nie zabraknie, Polacy nie zamarzną. Opozycja temat musiała odłożyć. Teraz media opozycyjne, gdy sprawa węgla została załatwiona, wszczęły histerię, że w Polsce jest smog, bo Polacy palą węglem. Kompletny brak logiki. Panika związana z paliwem była moim zdaniem również sztucznie rozdmuchana. Twierdzenia, że rzekomo cena będzie straszliwa, miały chyba spowodować, że Polacy rzucą się do stacji benzynowych, żeby panicznie paliwo tankować, żeby były kolejki, żeby paliwa w nowym roku zabrakło. I winę za tę sytuację zwalić na rząd, na państwo polskie, na koncern państwowy, jakim jest Orlen. Tymczasem prawda jest taka, że zarówno w całym 2022 roku, ale i w grudniu tego roku, do którego szczególnie opozycja się przyczepiła, paliwo na stacjach w Polsce było dla klientów, w przeliczeniu na złotówki, tańsze niż na Litwie, na Słowacji, w Czechach, w Niemczech, u wszystkich naszych sąsiadów, którzy są z nami w Unii Europejskiej. W nowym roku jest podobnie. O co zatem chodzi w tej całej awanturze? Orlen prowadził bardzo roztropną politykę cenową, która dziś skutkuje tym, że to raczej do nas sąsiedzi przyjeżdżają tankować, bo jest taniej, a nie na odwrót. Mamy relatywnie dobrą sytuację w cenach paliw.

Kiedy rozmawialiśmy przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, był pan pewien zwycięstwa Zjednoczonej Prawicy. Niedawno mówił pan w radiowej Trójce podobnie zdecydowanie, o wyniku najbliższych wyborów. Skąd pewność zwycięstwa? Zwłaszcza w kontekście różnego rodzaju sondaży, które się pojawiają…
Wierzę w mądrość większości Polaków, ufam w ich dobry wybór. Mamy dziś jedną z najtrudniejszych sytuacji, w jakiej niepodległe państwo polskie znalazło się od odzyskania wolności trzy dekady temu. Zagrożenia są potężne i myślę, że Polacy, albo z sympatii do nas, albo nawet bez sympatii, ale uznają, że Polsce potrzebne jest twarde, stanowcze, zdeterminowane przywództwo. Takie, jakim my się wykazujemy. Poradziliśmy sobie dobrze z pandemią, w porównaniu z innymi krajami Europy, podobnie jest, jeśli chodzi o kondycję gospodarki czy walkę z bezrobociem. Teraz uruchomiliśmy wiele mechanizmów ochronnych w związku z inflacją czy podwyżkami cen energii i wojną. Zachowujemy się tak, jak należy. Myślę, że zastanawiając się nad innym, przywództwem, alternatywnym, warto sobie zadać pytania, czy ono zagwarantuje tak dobre zachowanie państwa polskiego, jak obecna ekipa rządząca. Jak będzie wyglądało państwo polskie w rękach Tuska? Co on pokazał w ciągu 7 lat swoich rządów i w relacjach z Rosją, i w relacjach z Niemcami? Jak Polska będzie wyglądała w rękach Hołowni czy Czarzastego? Czy to będzie dobre przewodnictwo w tak trudnym czasie dla państwa polskiego? Są też inne, obiektywne kwestie. Polacy w czasie naszych rządów żyją zamożniej, są wspierani przez państwo, płaca minimalna, średnia godzinowa są nieporównywalnie korzystniejsze w porównaniu do stanu, kiedy Platforma oddawała w 2015 roku władzę. Myślę, że Polacy będą myśleć o przywództwie państwa w tak trudnym czasie i o własnym interesie, o tym, kto gwarantuje spokojniejszy rozwój i awans materialny.

DZIENNIK BAŁTYCKI w GOOGLE NEWS

Wyklucza pan z ewentualnej koalicji z PiS po wyborach całkowicie jakieś ugrupowania? Padły pewne nazwiska, ale nie było wśród nich szefa PSL-u, Kosiniaka-Kamysza...
Od 30 lat krąży dowcip, znany dość dobrze. Gdy pytają się kogoś z PSL-u, kto wygra wybory, on odpowiada, że nasz przyszły koalicjant. Ale to nie jest prawda. Proszę zwrócić uwagę, mamy ponad 30 lat niepodległości, a PSL zawsze zawierał koalicje albo z postkomunistami, albo z liberałami. Nigdy nie współpracował z prawicowym ugrupowaniem. Moim zdaniem trzeba z tego wyciągnąć wnioski i za bardzo się nie łudzić co do PSL-u. Poza tym, odpowiedź na pytanie o ewentualnego koalicjanta, zwłaszcza w okresie przedwyborczym, może być demotywująca. Nawet jeśli o kimś myślimy, rozmawiamy, to ja tego publicznie nie powiem. My musimy motywować naszych zwolenników i tych, których jeszcze jesteśmy w stanie przekonać do tego, że jesteśmy w stanie wygrać wybory samodzielnie, jako Zjednoczona Prawica. Tak jak nam się udało dwa razy. My naprawdę wierzymy, że powtórzymy to w roku 2023.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto