Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Może trzeba rowerem nad morze? Felieton Rowerowy [ZDJĘCIA]

Ireneusz Wojtkiewicz
Nękany przez sztormy zjazd ratowniczy na plażę w pasmie klifów nieopodal  Poddąbia
Nękany przez sztormy zjazd ratowniczy na plażę w pasmie klifów nieopodal Poddąbia Ireneusz Wojtkiewicz
Kto jeździ ten wie, że z rowerowego siodełka dobrze widać daleko i szeroko oraz nisko i wysoko. Ponadto dobrze słychać i czuć naturalne środowisko. A jak się lubi takie kontakty z na nadmorską naturą i aktywny wypoczynek, to trzeba jechać nad Bałtyk. Nigdzie indziej, do czego też skłaniają pandemiczne ograniczenia. Tym się kierują tegoroczni wczasowicze, którzy wcześniej niż zazwyczaj rezerwują środkowopomorskie kwatery. Rowery zaklepują, o turystyczne szlaki dopytują.

Wiele wskazuje na to, że przebywanie na łonie nadbałtyckiej natury będzie należało do największych tegorocznych atrakcji. My „tubylcy” wiemy dlaczego, o czym piszemy więcej w ramce obok. Dodajmy, że w nadmorskiej części regonu słupskiego łączna długość klifów wynosi ok. 7 km, czyli ponad jedną szóstą takich nabrzeży w linii otwartego morza. Lubimy nimi jeździć lub wędrować dołem albo górą, gdzie przebiega czerwony szlak turystyczny. Widoki są urzekające, ale też trzeba zachować szczególną ostrożność, gdy w okolicznościach posztormowych na plaże walą się drzewa i osuwają klifowe brzegi. Zważać też trzeba na liczne cieki wodne, które przy ujściu do morza tworzą grzęzawiska. Można się zakopać w nich po pas i siodełko, co do przyjemności nie sprawia.

Nękany przez sztormy zjazd ratowniczy na plażę w pasmie klifów nieopodal  Poddąbia

Może trzeba rowerem nad morze? Felieton Rowerowy [ZDJĘCIA]

Jadąc na wypoczynek w te nadmorskie rejony będziemy mieli do czynienia z kilkoma innymi denerwującymi sytuacjami. Po pierwsze, to wspomniany pas polskiego wybrzeża, którego nie obejmują ogólnodostępne prognozy pogody, że wymienię np. ulubioną stację TVN24. Prezentuje się mapy Polski obwiedzione z trzech stron czterema – pięcioma miastami, a na północy tylko Szczecin i Gdańsk/Sopot, położone nad zatokami czy zalewami, oddalonymi po kilkadziesiąt km od otwartego morza. Pomiędzy nimi synoptyczna biała plama wzdłuż otwartego morza, nad którym znajduje się kilkadziesiąt miast i miejscowości, zamieszkałych przez setki tysięcy ludności, a w sezonie letnim miliony.

Inna wkurzająca okoliczność to duże wyręby leśne, których wciąż przybywa w drodze nad morze. Np. ponad 4-kilometrowa droga Machowinko – Poddąbie. Czas najwyższy nie na siekiery, a na narzędzia do robót drogowych, wszak stan tej ruchliwej drogi i brak ścieżki pieszo – rowerowej urągają niemal wszystkiemu. Jak tak dalej rozwiną się te wycinki nadmorskich lasów, to pewnie nie będzie miejsc do nocowania na dziko, które mają być wyznaczone we wszystkich polskich nadleśnictwach.

Zobacz też:

Cykliści lądowi i powietrzny na improwizowanej widokówce Starego Rynku z okresu międzywojennego

Przeszłość rowerowa Słupska, Ustki i okolic [FELIETON ROWERO...

Przypomina się, że przy tej drodze stała tablica informująca, iż to obszar chronionego krajobrazu na wschód od Ustki. Nie ma po niej nawet śladu, a przepisy wciąż wyznaczają jego granice i dość rygorystycznie określają warunki, min. wycinki drzew i zabudowy. Wczytując się w te uregulowania natkniemy się na to, jak one się mają do obszarów w granicach pasów technicznego i ochronnego względem brzegu Bałtyku. Konfrontacja tych wszystkich przepisów z zastaną rzeczywistością nadmorską rodzi pytania: Co tu się dzieje, do diabła?!

Odpowiedzi na to, kto i dlaczego zrobił taki bajzel, dostarczają min. protokóły ubiegłorocznych kontroli Urzędu Morskiego w Słupsku. Najwyższa Izba Kontroli niemal rozjechała tę instytucję za niewłaściwe wykorzystanie wspomnianych pasów. Ale zamiast przystąpić do realizacji wniosków pokontrolnych, Urząd Morski zlikwidowano po półwieczu jego funkcjonowania. Decyzja resortowej zwierzchności spotkała się z akcją protestacyjną, której wizualne elementy na al. Sienkiewicza sprawiły, że ostro przyhamowałem. Może dlatego, że temu, czego nie znosi nasze morze, jeszcze nie przyjrzały się pomorskie instytucje ochrony środowiska. Czekam dzwoniąc, na razie rowerowym dzwonkiem.

Warto wiedzieć

Odcinki stromych, urwistych brzegów morskich zwanych klifami stanowią w sumie ok. 45 km polskiego wybrzeża. To niespełna jedna dziesiąta linii otwartego morza, długiego w polskim obszarze na 535 km. W pasie Pomorza Środkowego znajdują się klify: Rowski, Dębiński i Ustecki. Ten pierwszy jest najkrótszy, kilkusetmetrowy w „porywach”, wysoki zaledwie na 5 metrów, zbudowany z glin zwałowych. Klif Dębiński stanowią dwa około 2-kilometrowe odcinki o wysokościach od kilkunastu do ponad 35-merów nad poziomem morza. Nachylenie zbocza na odcinkach osypisk jest bardzo strome, wynosi 50 – 60 stopni. Występują tu liczne nisze osuwiskowe – niebezpieczne dla turystów, ale też dodające naturalnego uroku tej części wybrzeża. Klif Ustecki, długi na ok. 2 km, wysoki w granicach 10 – 15 m, natura zbudowała z piasków wydmowych, poprzekładanych pasmami z iłów zastoiskowych. Jak podają geolodzy morscy, na których powołują się autorzy przewodników dla żeglarzy, klify się przemieszczają w głąb lądu. Dębiński cofa się ok. 1 m na rok, a ustecki w tym samym czasie wchodzi w głąb lądu na ok. 1,6 metra rocznie.

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ustka.naszemiasto.pl Nasze Miasto