Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pogoń Lębork u siebie nie dała rady słupskiemu Gryfowi

Robert Gębuś
Robert Gębuś
Ze względu na obostrzenia związane z pandemią trybuny stadionu w Lęborku były puste. Trudno powiedzieć, czy atmosfera wpłynęła na postawę Pogoni, jednak Gryf nie miał większych problemów z wywiezieniem z boiska rywala kompletu punktów.

Mecz odbył się przy pustych trybunach, jednak do Lęborka przyjechała grupa kibiców Gryfa i oglądała mecz zza płotu. Mecz transmitowano także w internecie.
Przed tym spotkaniem oba zespoły miały sobie coś do udowodnienia. Pogoń Lębork od czterech kolejek nie doznała smaku zwycięstwa, po drodze przegrywając prestiżowe spotkanie na własnym terenie 3:0 z Aniołami Garczegorze. Grający "w kratkę" Gryf Słupk również musiał uznać wyższość Aniołów. Mecz w Lęborku był dla obu drużyn szansa na odbudowanie się po porażkach.
Z tej rywalizacji wyszedł zwycięsko Gryf Słupsk, jednak wysoki wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu. W pierwszej połowie mecz był wyrównany, z lekka przewagą Gryfa Słupsk, który był bliski zdobycia prowadzenia po uderzeniu Zielińskiego z rzutu wolnego, ale przed utratą gola uratowała lęborczan parada Labudy. Pogoń zrewanżowała się dwiema akcjami , a po jednej z nich i dośrodkowaniu z prawej strony, główkował Przemysław Kostuch, jednak piłka trafiła w słupek.
W drugiej odsłonie Pogoń zmieniła ustawienie. Kostuch został przesunięty do obrony, Musuła grał wyżej, Formela w ataku. Ten manewr jednak nie przyniósł spodziewanego rezultatu. pierwszą bramkę zdobył w 51 minucie Gryf Słupsk, a akcję prawą stroną z najbliższej odległości celnym uderzeniem głową zakończył Daniel Piechowski.
W 57 minucie druga żółtą i w konsekwencji czerwona kartkę otrzymał Kostuch. Grająca w osłabieniu Pogoń Lębork zaskoczyła jednak gości. Już 6 minut później chaos w obronie Gryfa wykorzystał Wiktor Miotk, który pięknym uderzeniem z 17 metra pokonał bramkarza gości.
Pogoń wyrównała i mimo osłabienia grała ambitnie. Mogła zostać za to nagrodzona prowadzeniem w 74 minucie. Kolejny błąd obrońców Gryfa, którzy pogubili się w polu karnym sprawił, że piłka trafiła na 7 metr do Atanackovicia, ten jednak za długo zwlekał z uderzeniem i został zablokowany. W efekcie piłka trafila pod nogi gryfitow, którzy wyszli z szybka kontrą, zakończoną celnym uderzeniem Fabiana Słowińskiego w 75 minucie. W ostatnim kwadransie nie mająca już nic do stracenia Pogoń odkryła się i zaatakowała. Bramiki padały jednak juz tylko dla Gryfa. Tuż przed zakończeniem spotkania Oskar Zieliński strzelił z ostrego kąta na 1:3, a w doliczonym czasie, po podaniu Piekarskiego gola zdobył jeszcze Damian Mikołajczyk.

Zobacz wideo:

Waldemar Walkusz, trener Pogoni przeprosił kibiców za występ swoich zawodników i przyznał, że Gryf tego dnia okazał się drużyna lepszą: -Niestety Gryf okazał się lepszym zespołem od nas. W pierwszej połowie było to widoczne, aczkolwiek to myśmy stworzyli dwie stuprocentowe sytuacje. Przypomnę, najpierw Kostuch trafił w słupek głową, a potem do pustej bramki praktycznie nie zmieścił się Wiktor Miotk. W drugiej połowie przestawiłem troszeczkę zestawienie, żeby zagrać bardziej spokojniej, bardziej poczekać na Gryfa. Co z tego jak po prostym błędzie po rzucie rożnym gdzie zabrakło asekuracji, podszedł tylko jeden Wiktor. Rozegrali go, nieupilnowany stoper i zrobiło się 0:1. Później błąd Siłkowskiego w środku pola gdzie poszedł za wysoko, próbował zatrzymać sytuację Kostuch, no ale zderzyli się co dało drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Zrobiło się nieciekawie, mimo to doprowadzamy do wyniku 1:1. Tak naprawdę to my wtedy mieliśmy więcej z grania, staraliśmy się zdobyć drugą bramkę. Jest sytuacja gdy Atanacković ma piłkę meczową dla nas. Mógł zrobić wszystko. Przekładał piłkę z nogi na nogę i został zablokowany. Gdyby uderzył od razu z 7 metrów to byłaby bramka. Nie ma o czym dyskutować, piłka spokojnie na ziemi, nie skakała. Nie da się tego wytłumaczyć dlaczego nie było 2:1 dla nas. Po tej sytuacji Gryf wychodzi z kontrą i od razu zdobywa bramkę. Myślę, że to był przełomowy moment spotkania, który zadecydował o tym, że myśmy to spotkanie przegrali. Rozmiary tej porażki ma też znaczenie bo 1:2 na pewno wygląda lepiej niż 1:4. Te dwie bramki następne to były konsekwencje tego, że grając w osłabieniu dążyliśmy do wyrównania. Daliśmy dwa razy się skontrować. Gra lepsza niż wynik, ale to była konsekwencja błędów jakie popełniliśmy na boisku. Jestem strasznie zawiedziony tym co dziś zagraliśmy. Nie tak sobie to wyobrażałem. Z Gryfem nam się ostatnio gra bardzo ciężko i mimo, że Gryf z całym szacunkiem w dużo słabszym zestawieniu niż w poprzednich sezonach występuje to jednak po raz kolejny dosyć szczęśliwie wywozi aż 4:1. Szkoda, że tak się to skończyło. Nie pozostaje nic innego jak pogratulować Gryfitom. My musimy się pozbierać po kolejnym zimnym prysznicu i dograć rundę jesienną, aczkolwiek to co się dzieje z pandemią, nie wiadomo ile jeszcze pogramy. W środę czeka nas Puchar Polski w Lipnicy. Nie wiem dlaczego Pomorski Związek Piłki Nożnej nie reaguje w tej sytuacji, nie przekłada pucharu na wiosnę. Myślę, że to nikomu nie jest potrzebne. Mając wąską kadrę, zawodników kontuzjowanych raczej puchar nas przestaje interesować. Żeby to miało sens w czasach pandemii puchar powinien zostać przełożony na wiosnę. Jestem przekonany że tej rundy jesiennej nie dokończymy. Być może zagraliśmy dziś ostatnie spotkanie w tym roku. Przepraszam kibiców w imieniu swoim i zespołu. Tak czasami w piłce bywa. Trzeba przyznać ze szczególnie w pierwszej połowie goście dużo lepiej operowali piłką i wyglądali na boisku.
Arkadiusz Gaffka, trener Gryfa, nie kryl zadowolenia z postawy zespołu: - Zagraliśmy w końcu skutecznie. W większości spotkań to my prowadziliśmy grę, my kontrolujemy to co się dzieje, ale czasami szwankowała skuteczność, pojawiają się błędy z tyłu i przeciwnik strzela bramkę. Wtedy trudno się jest nam pozbierać. Tutaj od początku dobrze operowaliśmy piłką, czyli to co chcemy robić. Mieliśmy dziś trochę więcej argumentów i to my chyba chcieliśmy dziś bardziej wygrać niż gospodarze. Wydaje mi się że nasza wygrana była zasłużona. Fabian Słowiński w mecz wbił się idealnie, grał tutaj, liczyłem że będzie chciał się pokazać, zdobył gola. Wracając po 15 latach na stadion w Lęborku postarałem się by tych emocji nie było. Pracowałem też wyżej jako trener i staram się oddzielić emocje, nie być emocjonalnym bo to przenosi się potem na drużynę. Dużo fajnych lat tutaj spędziłem i nikt tego nie zabierze. Teraz jestem po drugiej stronie barykady bo pracuje się tam gdzie ciebie chcą. Teraz pracuję w Gryfie i staram się wykonywać swoją pracę najlepiej. Szkoda, zespołu Pogoni, ale dzisiaj jestem w Słupsku i cieszę się z tego że wygraliśmy i jedziemy dalej. Liczę że dalej będziemy grali ofensywną i bardziej skuteczną piłkę.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lebork.naszemiasto.pl Nasze Miasto