Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Ustce wywrócił się katamaran. Wszystkie służby w akcji!

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Beztroskie ćwiczenia na morzu dwóch młodych mężczyzn postawiły wszystkie służby morskie i lądowe na nogi. Wywracanie katamaranu na morzu w Ustce zakończyło się szczęśliwie, ale lekkomyślni żeglarze musieli wytłumaczyć się policji. Służby komentują to jednoznacznie – głupota.

Zdarzenie to zmroziło krew w żyłach obserwatorów. W niedzielę wieczorem w Ustce spacerowicze zaczęli wydzwaniać na numer alarmowy.

- Informacja dotarła do nas przez numer 112 – mówi Piotr Basarab, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku. - Ludzie zaczęli dzwonić, że łódki się wywróciły. Wysłaliśmy na miejsce dwa zastępy. Przyjechało pogotowie, policja. Okazało się, że wywrócenie katamaranu było formą ćwiczeń klubu jachtowego. Szkoda tylko, że o tych ćwiczeniach nikt nie wiedział. Ostatecznie uznaliśmy zgłoszenie za fałszywy alarm w dobrej wierze.

- O godzinie 19.15 powiadomiono Kapitanat Portu w Ustce, że na plaży zachodniej wywrócił się katamaran, a dwie osoby znajdujące się w wodzie, w kamizelkach, próbują go odwrócić – mówi Rafał Goeck, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. - Zdarzenie to miało miejsce w odległości 500 metrów do kilometra na zachód od główek portu i około czterystu metrów od brzegu. Do akcji wyruszyły nasze dwie łodzie ratunkowe: R-1 ze statku ratowniczego Orkan i R-16 z Brzegowej Stacji Ratowniczej. Po przybyciu na miejsce okazało się, że to... ćwiczenia jacht klubu. R-16 pozostała na morzu, druga łódź powróciła do portu. Katamaran udało się odwrócić.

Rafał Goeck dodaje, że takie ćwiczenia powinny być bezwzględnie zgłaszane służbom morskim, bo gdy rzeczywiście coś się stanie, ratownicy będą wiedzieli, w którym kierunku płynąć.
- Tak samo jak ćwiczenia pirotechniczne z czerwonymi rakietami, które jednoznacznie sygnalizują, że na morzu ktoś potrzebuje pomocy – podkreśla rzecznik. - W tym przypadku zgłoszenia nie było. Cóż, głupota ludzka...

W porcie pojawiła się też policja. Funkcjonariusze przeprowadzili rozmowę z wodniakami.
- Dwóch młodych mężczyzn tłumaczyło, że radio im się uszkodziło i nie mogli nawiązać kontaktu z SAR – mówi z kolei Monika Sadurska, rzeczniczka słupskiej policji. - Służby odstąpiły od działań.

Bądź na bieżąco i obserwuj:

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ustka.naszemiasto.pl Nasze Miasto