Miały być trzy dni naprawy, zrobiło się półtora tygodnia. Awaria wodociągu na głównej ulicy Ustki - Marynarki Polskiej - wciąż paraliżuje ruch w mieście. Droga jest nieprzejezdna, na pętlę przy ulicy Portowej nie docierają autobusy. Ma to się zmienić w poniedziałek.
Za bliskie sąsiedztwo
Po usunięciu awarii o jej przyczynie można już mówić z pewnością. Żeliwny, powojenny wodociąg nie wytrzymał nacisku przylegającej do niego betonowej studni. Rura pękła, woda uciekała w grunt i do kanalizacji, zabierając ze sobą ziemię. W ten sposób pod nawierzchnią powstała pusta przestrzeń. W końcu jezdnia nie wytrzymała i 16 października zapadła się pod ciężarem autobusu.
- Wymieniliśmy wodociąg na odcinku czterech metrów, jednocześnie go przekładając, by nie było kolizji ze studnią - mówi Krzysztof Czajkowski, prezes usteckich Wodociągów. - Studnia natomiast została wzmocniona pierścieniem odciążającym pod płytą nadstudzienną. Elektrycy przełożyli kabel średniego napięcia, który znajdował się na studni.
Awaria była poważna
Przy jej usuwaniu okazało się, że jezdnia wisiała nad pustą przestrzenią na powierzchni około 30-40 metrów kwadratowych, a głębokość wykopu wynosiła dwa metry. Teraz jezdnia powinna wytrzymać. Za usunięcie awarii i naprawę jezdni zapłaciła spółka Wodociągi. Choć prezes nie chce mówić o kosztach, przyznaje, że przekroczyły 100 tysięcy złotych.
Ulica w weekend zamknięta
We wtorek została położona kostka brukowa. W środę drogowcy czekali na dostawę żywicy, która ma związać bruk. Dzisiaj powinni więc położyć fugę epoksydową. Ta jednak potrzebuje kilku dni, żeby stwardnieć.
- Żywica potrzebuje czasu, ale także podbudowy betonowe pod nawierzchnią muszą się związać - wyjaśnia Łukasz Krawczyk, dyrektor Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Ustce. - Ruch na ulicy Marynarki Polskiej przywrócimy w poniedziałek także ze względów organizacyjnych, bo w mieście trzeba poprzestawiać znaki drogowe.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?