Scenariusz się powtórzył. Ustecki magistrat po raz drugi nie znalazł wykonawcy, który za niespełna 4 mln zł podjąłby się wybudowania kładki łączącej brzegi kanału portowego. Jedyna firma, która się zgłosiła, zaproponowała, że zbuduje przeprawę za minimum 7 mln zł. Przy 3,8 mln zł, które Ustka przeznaczyła na ten cel, oznacza to, że projekt prawdopodobnie będzie trzeba aktualizować. Chyba że się sprawdzi zasada, że do trzech razy sztuka.
- Chcemy rozpisać jeszcze jeden przetarg, ale poprzedzony wcześniejszymi negocjacjami z zainteresowanymi firmami - tłumaczy Jan Olech, burmistrz Ustki.
Tyle że takich firm jest jak na lekarstwo. Jeśli po raz kolejny nie znajdzie się wykonawca, który za niespełna 4 mln zł wybuduje i przerzuci przez Słupię 40-metrową kładkę z uchylnym ramieniem, pozyskana na ten cel unijna dotacja może przepaść. W tej sytuacji bardzo możliwe, że kładka, jeśli powstanie, połączy nie tylko brzegi kanału, ale dwie zwaśnione strony - burmistrza Jana Olecha i biznesmena Jerzego Malka. Przypomnijmy, że tuż przed wyborami obaj spotkali się w sądzie. Olech pozwał Malka w trybie wyborczym, za rozpowszechnianie dyskredytujących go ulotek. Biznesmena częściowo uznano winnym. Dziś Malek nie wyklucza dofinansowania budowy miejskiej kładki na zasadzie partnerstwa publiczno- prywatnego, pod warunkiem zmiany jej lokalizacji i konstrukcji.
- Może zostać wybudowana koło banku lub pirsu - mówi Malek. - To kwestia do przedyskutowania - dodaje biznesmen, który w ubiegłym roku bezskutecznie próbował zbudować przeprawę pontonową.
- Nie wykluczam współpracy z panem Malkiem - przyznaje Jan Olech.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?