W piątek do dramatycznej sytuacji doszło na wysokości wejścia na plażę przy ławeczce Ireny Kwiatkowskiej w Ustce.
- Około godziny 9.20 byliśmy jeszcze przed pracą – relacjonuje Piotr Wasilewski, kierownik usteckich ratowników WOPR. - Na poranną zaprawę wybraliśmy najniebezpieczniejsze miejsce. I tam właśnie pomiędzy ostrogami zauważyliśmy mężczyznę. Drugiego już wciągało morze. Mężczyzna ten znajdował się około dwustu metrów od brzegu, jakieś sto metrów za rafą. Ratownicy popłynęli po niego skuterem i wyciągnęli na brzeg.
Sytuacja była groźna, bo nad morzem wieje porywisty wiatr i na Bałtyku są ogromne fale. Mężczyzna, którego wciągało morze, był ledwie widoczny. Do akcji tej zaangażowano też ratowników ze straży pożarnej. Jak poinformował nas Piotr Basarab, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Słupsku, wyjechały cztery zastępy. Ze Słupska pędzili strażacy z pontonem. Zawrócono ich z drogi. Na miejsce przyjechali usteccy policjanci.
- 18-letni obywatel Ukrainy, którego wyciągnęli z morza ratownicy WOPR, miał w organizmie promil alkoholu – mówi Monika Sadurska, rzeczniczka słupskiej policji.
Piotr Wasilewski z kolei dodaje, że wyciągnięcie z wody tego mężczyzny pod palikami to interwencja, jakich wiele, bo plażowicze notorycznie łamią zakaz kąpieli w miejscach niedozwolonych. Jednak w Ustce poważnych interwencji było już powyżej dwudziestu. Najbardziej dramatyczna – 9 lipca przed godziną 19, już po pracy ratowników, gdy nastolatka wciągnęła fala i chłopiec znalazł się pod wodą między głazami przy falochronie. Trafił do szpitala.
Błyskawiczną akcję przeprowadzili też ratownicy z Rowów.
- W czwartek fala była bardzo wysoka. Czerwona flaga. Około godziny 10.30 ratownicy zauważyli, że ojciec i syn, którzy bezmyślni weszli do wody na plaży niestrzeżonej, nie są w stanie wrócić do brzegu. Ratownicy pobiegli w tamtym kierunku – mówi Marek Chadaj, koordynator Kąpieliska Rowy. - Chłopiec, koło 11-13 lat, został wyciągnięty cały i zdrowy, ale ojciec był podtopiony. Przejęła go karetka pogotowia, na szczęście przytomnego. Ratownicy zdążyli dobiec w samą porę.
W tym roku w Rowach były już trzy poważne podtopienia. Jednak ludzie wciąż beztrosko, a nawet bezczelnie lekceważą polecenia ratowników.
- Kiedy wywieszamy czerwoną flagę, plażowicze idą na plażę niestrzeżoną. Niektórzy potrafią powiedzieć nam wprost: "Wywieszacie czerwoną flagę, bo nie chce wam się pracować: - cytuje Marek Chadaj. - Nie myślą, że w ten sposób dbamy o ich życie. Jednak gdy coś się stanie, wszyscy wołają ratowników. Dla nas to ogromny stres, bo musimy szybko pokonać odległość, wysokie fale, a w morzu - często nieznany teren. Takie sytuacje są również niebezpieczne dla ratowników. Czerwona flaga jest jak czerwone światło na skrzyżowaniu. Po prostu zakaz.
Nieustannie apeluje też policja:
- Przede wszystkim bądźmy rozsądni. Niestety, brak wyobraźni i lekceważenie podstawowych zasad bezpieczeństwa nad wodą może doprowadzić do tragedii – przestrzega Monika Sadurska. - Nie przeceniajmy swoich umiejętności w kontakcie z żywiołem i nigdy nie decydujmy się na kąpiel po spożyciu alkoholu.
Bądź na bieżąco i obserwuj:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?